Aug 13, 2010

Po burzy spokój

Dziękujemy wszystkim za pozdrowienia. Nam burze nie straszne. Chociaż ta wczorajsza była niczego sobie. W naszym obozie wiatr tylko hula po pustych przestrzeniach, które pozostawili po sobie, Ci wszyscy, którzy już z niego wyjechali. Na pocieszenie zostaje nam fakt, że wróciły do nas Mira i Zuzia oraz po długiej i okrężnej drodze dojechał do nas Filip - nasz nowy zaopatrzeniowiec.

Hitem ostatnich dni są gry rozłożone na placu apelowym. Wstyd się przyznawać, ale nie poznałam jeszcze dokładnie ich zasad. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że w jednej chodzi o to, aby rzucać kawałkiem drewna w inne kawałki drewna. Druga natomiast dostarcza więcej emocji - z pewnością jej elementem jest bieganie, przeciąganie innych na swoje pole oraz rzucanie się na innych. Poza tym bierze w niej udział piłeczka. Na razie nie było poważnych uszkodzeń. Być może wkrótce i ja zdecyduję się poznać reguły gry, która sprawia innym tyle radości.

Ważnym elementem poprzedniej części obozu była obozowa demokracja. Ostatnio z różnych względów uległa tymczasowemu zanikowi, jednak staramy się do niej zwracać. Zgodnie z wczorajszą decyzją dziś na podwieczorek będą 3bity.

Z innych wiadomości, które jednych mogą zmartwić, innych ucieszyć, a jeszcze inni nie będą wiedzieć, o co chodzi, mamy następujące wieści: pożegnaliśmy już ostatecznie naszą starą ziemiankę. Bohaterskim czynem najpierw ja z Gosią rozpoczęłyśmy walkę z żerdziami pokrytymi grzybem we wszystkich kolorach tęczy, a następnie dzieła zniszczenia dopełnili Onufry z Filipem. Nie mam jednak wątpliwości, że są tacy, którym ta dziura w ziemi oraz jej pleśniowi mieszkańcy na długo pozostaną w pamięci.

Tu byłam i to pisałam. Ania

No comments:

Post a Comment